Patagonia Black Hole - miejski plecak w rowerowej podróży
2018-11-16
Przygotowując się do naszego wyjazdu do Japonii oraz Korei Południowej wiedzieliśmy, że to przecież będzie przede wszystkim rowerowa podróż. Planując jednak pobyt w tak górzystych krajach nie można nie myśleć o jakimś, chociażby małym trekkingu, do którego niezbędny jest jakiś, chociażby mały plecak :)
Na rower zakłada się sakwy, a co ewentualnie założyć na plecy? To jest jeden z dylematów rowerowego włóczykija i na naszej drodze spotkaliśmy wiele osób, z którymi dyskutowaliśmy na ten temat. Istnieją sakwy, do których można doczepić specjalne szelki, ale czy to jest wygodne, czy to się sprawdza? Nie wiemy, bo takich nie używaliśmy i sami jesteśmy raczej wierni tradycyjnym plecakom.
W każdym razie spędziliśmy naprawdę sporo czasu zastanawiając się i szukając odpowiedniego sprzętu na nasze potrzeby. I wówczas, z nieba nam spadł konkurs na 10 lecie E-Pamir, w którym Anka wygrała właśnie plecak marki Patagonia, Black Hole 32l.
Ostatecznie więc na nasze rowery trafiła wspomniana Patagonia i mój (Pioruna) stary, wysłużony plecak Jacka Wolfskina 36l. Na co dzień plecaki jeździły na tylnym bagażniku i służyły nam jako dodatkowe torby na śpiwory. Tutaj Patagonia wzięła górę, bo dzięki swojej wodoodpornej powłoce Anka nie musiała się zatrzymywać przy byle deszczyku i zakładać dodatkowego worka, a podczas używania plecaka w mieście mieliśmy do niego szybki dostęp. Główny, górny zamek (bo istnieje też boczny) przykryty jest klapą, co chroni przed przenikaniem wody do komory plecaka. Zamek zewnętrznej kieszeni także jest chroniony. Pomimo odsłoniętego bocznego, długiego zamka komory, nie zauważyliśmy żadnego przeciekania.
Oczywiście nie jest to plecak całkowicie wodoodporny i nie było mocnych na japońską, wszędzie przenikającą mżawkę czy tajfunową ulewę. Poza tym największym minusem, ale to póki co wszystkich plecaków, jest nasiąkanie panelu pleców i pasów. Mimo wszystko narażone na zmoczenie części w Patagonii całkiem szybko wysychały.
A jak się plecak sprawdził na plecach? W miejskiej dżungli nosił się naprawdę bardzo dobrze. Wygodna, pogrubiona pianka na plecach sprawia, że nie czujesz uwierającej cię butelki, a całkiem szerokie pasy nie wpijają się w barki nawet przy sporym obciążeniu, co także testowaliśmy, ale o tym za chwilę.
Black Hole, faktycznie niczym czarna dziura potrafi naprawdę całkiem sporo pomieścić jak na swoje 32 litry, a jednocześnie dzięki wielu wewnętrznym przegródkom (w tym na laptopa 15") nie wprowadza chaosu podczas szukania długopisu, na którego jest osobne miejsce :) Zewnętrzna, osłonięta kieszeń idealnie sprawdziła się do przechowywania rzeczy, które chcesz mieć pod ręką. Plecak otwierany jest standardowo od góry (po uprzednim odpięciu klapy), ale dodatkowy boczny zamek, niezależny od górnego i otwierany także od dołu, umożliwia szybki dostęp do komory. Minusem jest brak chociażby siatkowej kieszonki bocznej, do której można by włożyć butelkę z wodą. Co prawda plecak jest kompatybilny z system bukłaków, ale kto w mieście używa takiego rozwiązania?
Plecak jest opisywany jako miejski lub dedykowany plecak na rower, czy krótsze wycieczki. My nagięliśmy nieco wyobrażenia producentów Patagonii i Black Hole wiele razy stawał się głównym plecakiem trekkingowym Ani. Plecak zamykany jest swego rodzaju klapą, jeśli jednak nie będziemy jej 'rolować' uzyskamy dodatkową przestrzeń. Wystaje ona wówczas ponad głowę co może przeszkadzać rowerzystom, ale chyba tylko kurierzy jeżdżą z tak wypakowanym plecakiem. My podczas wycieczek rozbudowywaliśmy także plecak na boki oraz w tył i dzięki dodatkowym, rowerowym gumom (bo dodatkowych mocowań w tym modelu brakuje) mogliśmy zabrać w góry sprzęt do spania, gotowania, a nawet parasol :)
Nie wiemy czy to przez nasz entuzjazm, czy faktyczne zalety, ale tak wyładowany plecak, z obciążeniem około 12 kg nosiło się całkiem wygodnie, a paseczek (dosłownie) biodrowy pomagał nieco w stabilizacji podczas chodzenia :) Dodatkowo używany pokrowiec miał chronić przytroczony śpiwór, bo po reszcie plecaka woda faktycznie spływała. Przeciskając się przez gęste lasy wyspy Yakushima czy wąskie szlaki wśród głazów koreańskiego Parku Narodowego Bukhansan, obawialiśmy się nieco o wytrzymałość materiału plecaka, ale i tutaj nas pozytywnie zaskoczył. Po niemalże roku używania go w różnorodnych warunkach, zarówno w miastach jak i w lasach, nad morzem czy w górach, na plecach i na rowerze, odpowiednio o niego dbając, plecak Black Hole wciąż jest czarny a sam nie ma żadnej dziury.
Producentów plecaków jest cała masa, co roku wprowadzane są nowe modele i sami wiemy jak trudno jest coś wybrać, zwłaszcza że nie ma rzeczy uniwersalnych, podobno. My dostosowaliśmy to co mieliśmy do aktualnych potrzeb i naprawdę super się to sprawdziło. Póki nie powstanie idealna sakwa mogąca być plecakiem, albo na odwrót, niezdecydowanym będziemy polecać nasze rozwiązanie, a nam samym plecak Patagonia Black Hole posłuży jeszcze na niejednej wycieczce :)
Autor: Paweł 'Piorun' Szymański
Pokaż więcej wpisów z
Listopad 2018
Podziel się swoim komentarzem z innymi